Branża ślubna mówi

Branża ślubna mówi "nie" dalszym obostrzeniom

Branża weselna ma dość obostrzeń i podkreśla, że rząd nie traktuje jej poważnie. Przypomnijmy, że rząd do odwołania zakazał organizacji wesel, komunii, konsolacji i innych uroczystości oraz przyjęć okolicznościowych. 

Jedyna dopuszczalna forma świętowania to spotkanie do pięciu osób. Wesela nie mogą się odbywać w barach, restauracjach czy salach do tego przeznaczonych.

- Jesteśmy przeciwni bezprawnemu ograniczaniu działalności gospodarczej, odbieraniu ludziom prawa do pracy, do uczciwego zarabiania na życie - mówił poseł Konfederacji i wiceprezes Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak podczas konferencji prasowej w Sejmie z udziałem przedstawicielek branży ślubnej. Polityk zwrócił uwagę, że rządowe tarcze "nie odpowiadają na realne potrzeby ludzi prowadzących działalność gospodarczą w branży ślubnej".

- Wesela, pomimo braku jakichkolwiek rzetelnych dowodów czy badań, zostały okrzyknięte kolebką pandemii i śmiertelnym zagrożeniem. Na podstawie badań uczestników kilku wesel, testy PCR pokazały wynik dodatni, i to pozwoliło mediom mówić, że wesela są wielkim zagrożeniem - powiedziała przedsiębiorczyni związana z branżą Anna Łapińska. Według niej, można to porównać do przeprowadzania badań na przechodniach np. ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, i jej zamknięciu po stwierdzeniu, że ulica ta jest "rozsadnikiem pandemii".

Oświadczyła, że "jeśli w ciągu dwóch najbliższych tygodni rząd nie ogłosi oficjalnego planu powrotu do działania branży weselnej, to 5 kwietnia sala weselna Łapińscy w Łomży przyłączy się do akcji #OtwieraMY".

- Jesteśmy pewne, że naszym śladem pójdzie kilkaset sal weselnych, a potem będą ich tysiące - dodała.