Chcemy sięgnąć gwiazd

Chcemy sięgnąć gwiazd

Nieoczekiwane sytuacje nieraz budzą w nas marzenia, o których nigdy nawet nie myśleliśmy. Tak właśnie było w przypadku zespołu dwunastu kobiet prowadzących Kuźnię Smaków przy Kopalni Złota w Złotym Stoku. Z Katarzyną Cienką, menedżerką baru Kuźnia Smaków, rozmawiamy o odkrywaniu świata gastronomii, ludzkiej dobroci oraz o tym, jak ważne bywają szczegóły.

Historia Pani oraz koleżanek z Kuźni Smaków jest niezwykle ciekawa. Czy zechciałaby Pani podzielić się nią z naszymi czytelnikami?

Zaczęło się wszystko w roku 2020. Prawdę mówiąc, nasza Karczma była prowadzona przez 11 lat przez jednego szefa kuchni, który radził sobie doskonale. Wówczas był bardzo duży nacisk na restaurację a'la carte, a nasz bar był bardziej miejscem, powiedzmy, fastfoodowym - kilka potraw i zestawów obiadowych. Wszystko było pięknie i fajnie, gastronomia była u nas na naprawdę wysokim poziomie. Ludzie mają jednak swoje marzenia i zmieniają miejsca pracy. Nasz szef kuchni odszedł, spełnił swoje marzenie i założył własną restaurację. To było akurat w momencie, w którym zaczęła się pandemia. Wszystkie lokale były pozamykane. Czas między jego odejściem a stworzeniem nowej załogi, to był właściwie miesiąc. Miesiąc po pierwszej fali pandemii, w czasie niepewności, co tak właściwie będzie się działo.

Był pierwszy lipca. Wiedziałyśmy, że od tego dnia zaczyna się wydawka. Siedemset obiadów dziennie, do tego dochodzą cateringi, imprezy okolicznościowe, które są już zabukowane, chrzciny, urodziny, biesiady dla firm, które wynajęły sobie lokal. Całą rozpiskę na najbliższe kilka miesięcy miałyśmy, a szef kuchni odszedł z całą załogą. Wiadomo, pracowali razem tyle lat, więc wspólnie odeszli. Zostałyśmy wtedy same. Została Monika Szlendak, która pracowała wcześniej w kuchni i jako jedyna z nas ma wykształcenie gastronomiczne. Umiała obsłużyć sprzęt, włączyć piec, odpalić kuchenki, włączyć maszynę do obierania ziemniaków - może się to wydawać banalne, ale dla osób z zewnątrz, którymi wtedy byłyśmy, wcale takie nie było. Na szczęście miałyśmy Monikę. Ja do lipca 2020 roku pracowałam w biurze, byłam księgową. Gastronomię znałam od strony faktur, to ja księgowałam wszystkie wydatki, wiedziałam, jaki był towar, ale do czego on był, do czego był używany - nie miałam zielonego pojęcia. 1 lipca nagle okazało się, że zostałam menedżerem restauracji, baru Kuźnia Smaków, która ma obroty kilkumilionowe w ciągu roku - a ja mam tym nagle zarządzać. Zostały też dwie dziewczyny z obsługi, które sobie doskonale radziły. My jednak postanowiłyśmy zmienić zupełnie sprzedaż. Nie a'la carte, tylko bemary. Jesteśmy gastronomią obok atrakcji turystycznej, obok kopalni złota i mamy około 2-3 tysięcy turystów dziennie, którzy nas odwiedzają. Od nas goście oczekują, że zjedzą dobre jedzenie, ale też podane szybko. Dlatego więc zaryzykowałyśmy i poszłyśmy w tę stronę.

CAŁY WYWIAD >KLIKNIJ TUTAJ<