Nawet dobre słowo potrafi

Nawet dobre słowo potrafi "zrobić dzień"

Jakiś czas temu przeczytałam w komentarzu na fb, że nie ma sensu wspierać gastronomii, bo ważny jest przemysł. Cały wysiłek powinien być zatem skierowany, aby utrzymać miejsca pracy w przemyśle, bo gdy nie będzie restauracji, to i tak każdy będzie mógł zjeść posiłek w domu.

Nie zagłębiając się w dywagacje odnośnie przemysłu nie zgadzam się z twierdzeniem, że gastronomia jest mało istotnym elementem naszego życia, bez którego można się bez większej szkody obejść. Ważne okazje chcemy celebrować przy stole wśród bliskich nam osób i bardzo często rezygnujemy z mozolnych przygotowań w domu, wybierając się do restauracji. Bardzo często pierwszą pracą dla studentów jest praca w gastronomii. Myślę, że dopiero gdy ograniczono nasze możliwości i działania, wielu ludzi poczuło, że czegoś im jednak brakuje.

Pierwszy lockdown wszystkich mocno zaskoczył. Nie wiedzieliśmy nic o covidzie, a wiele osób było zwyczajnie przerażonych. Każdy jednak żył nadzieją, że wraz z nadejściem lata koszmar się szybko skończy, wszak żyjemy w XXI w. Drugi lockdown, zaledwie w kilka miesięcy po pierwszym, dobija wiele branż, w tym gastronomię i zmusza nas wszystkich do wyjścia z naszej strefy komfortu. Jeszcze rok temu żyliśmy w wypracowanych przez lata warunkach, mając swój świat, który powoli doskonaliliśmy i w który wierzyliśmy. Tymczasem pandemia pokazała nam, że trzeba sięgnąć po nowe pomysły, aby przeżyć. O tym ile złego zrobiła wielu ludziom pandemia dobrze wiemy, ale w tym bardzo złym dla nas wszystkich czasie można paradoksalnie znaleźć także plusy. Jakże wielu z naszych gości zrozumiało, że restauracje mają znaczenie w ich życiu. Pojawiło się wiele wspaniałych działań pomagających nam przeżyć, można nawet powiedzieć, że stworzyły się mini społeczności wokół naszych lokali. Jakże miło jest przeczytać komentarze i udostępnienia na fb od osób, które zamawiają dania z restauracji. Myślę, że te więzi pozostaną także po ustąpieniu pandemii i stworzą nową jakość w relacjach restauracji ze swoimi gośćmi.

Każdy kryzys wyzwala w ludziach aktywnych niesztampowe zachowania, które zwiększają szansę na przeżycie. Każdy z nas ma pracowników, dostawców, za których jesteśmy współodpowiedzialni. Nie możemy tylko czekać, aż spadnie nam pomoc z nieba. Musimy walczyć o przetrwanie, budując ad hoc nowe modele biznesowe. Warto obserwować co dzieje się wokół nas. Czasami możemy adaptować pomysły z innych branż. Choćby pomysł na konferencje on-line, który możemy zaadaptować do gotowania on-line. Innym pomysłem jest budowanie własnych platform dystrybucyjnych, jak chociażby knajp.pl, by obniżyć koszty dostaw na wynos. Oczywiście to nie rozwiązuje wszystkich naszych problemów, ale niektóre pomysły, do których zmusiła nas nadzwyczajna sytuacja, z pewnością przetrwają czas pandemii.

W mojej restauracji pieczemy codziennie chleby i chałki, pasztety i ciasta. Robimy pasty warzywne, rybne i hummusy. Myśleliśmy o tym przed pandemią, ale dopiero teraz wdrożyliśmy ten pomysł i zbieramy bardzo wiele pozytywnych ocen, więc na pewno utrzymamy ten pomysł nawet gdy wrócą normalne czasy. Sądzę, że doświadczenia z tych trudnych czasów, zmienią nasze postrzeganie świata, zmienią nasze modele biznesowe, ale też zacieśnią więzy międzyludzkie wśród tych, którzy nie myśleli tylko o sobie, ale także o innych. Solidarność międzyludzka jest nam dzisiaj wszystkim potrzebna. Troska o innych daje dużo pozytywnej energii, a ta jest motorem do działania i przetrwania trudnych chwil. Zatem wspierajmy się wzajemnie, na ile każdy może. Nawet dobre słowo potrafi "zrobić dzień".

autor: Iwona Niemczewska - właścicielka, szefowa kuchni w restauracji "Z drugiej strony lustra" w Szczecinie