Wysoka inflacja jest groźniejsza dla gospodarki niż pandemia

Wysoka inflacja jest groźniejsza dla gospodarki niż pandemia

Ekonomiczna diagnoza obecnej sytuacji polskiej gospodarki oraz związane z nią rekomendacje dla rządu były tematami konferencji "Makroekonomiczne wyzwania i prognozy dla Polski", która odbyła się podczas Kongresu Consumer Finance w Warszawie. Zalecenia zostały opracowane na podstawie wyników ankiety, w której wzięło udział kilkudziesięciu polskich ekonomistów.

Ludwik Kotecki, były wiceminister finansów i główny ekonomista tego resortu, omówił zagrożenia dla koniunktury gospodarczej. Punktem wyjścia były ostatnie dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Jak poinformował Kotecki, większość ankietowanych wskazała wysoką inflację, jako zjawisko będące największym zagrożeniem dla polskiej gospodarki. Wskaźnik ten został uznany nawet za bardziej niebezpieczny od pandemii Covid-19 i związanych z nią restrykcji oraz ograniczeń.

Według ostatnich, przedstawionych przez GUS w połowie listopada br. odczytów październikowe ceny były o 6,8 proc. wyższe niż w tym samym miesiącu roku poprzedniego. Zdaniem Ludwika Koteckiego przyszłoroczna inflacja może jeszcze bardziej przyspieszyć.

Za drugie w kolejności, największe zagrożenie dla kondycji polskiej gospodarki został uznany spór rządu z Komisją Europejską i ryzyko dalszej jego eskalacji. Na czwartej pozycji znalazły się zagrożenia wynikające z dynamicznie rosnących w ostatnich tygodniach cen nośników energii. Zostały one, co prawda, w ankiecie zaliczone do szerokiego ryzyka inflacyjnego, ale stanowią także osobne zagrożenie będące ogromnym wyzwaniem dla polskiej gospodarki.

Głównym motorem wzrostu gospodarczego Polski, według uczestników ankiety, ma być natomiast krajowy popyt wewnętrzny na towary i usługi konsumpcyjne. Inflacja będzie miała wpływ także na wartość krajowej waluty. Jak się okazuje, zdaniem uczestników ankiety - główną przyczyną ostatniej, około 5 proc. deprecjacji były - problemy z przyjęciem Krajowego Planu Odbudowy (KPO) przez Komisję Europejską, oraz wstrzymanie wypłaty zaliczki ze środków europejskich. Za "mało skuteczne" uznano ostatnie działania Rady Polityki Pieniężnej (RPP) oraz Narodowego Banku Polskiego (NBP) w ramach polityki monetarnej.

Zdaniem Koteckiego, wciąż wysoki wzrost gospodarczy powoduje, że nie ma obecnie przestrzeni na drastyczne pogorszenie się głównego wskaźnika koniunktury gospodarczej (PKB - red.). W najbliższych miesiącach nadal szybko będą rosnąć zarobki, które w przyszłym roku powinny się zwiększyć o 8-9 proc. i o kolejne 7 proc. w 2023 roku.

"Wciąż dynamiczny wzrost zarobków jest efektem myślenia o inflacji i alarmistycznych informacji, które na ten temat ukazują się w mediach - tłumaczył Ludwik Kotecki. - Stan finansów publicznych jest natomiast lepszy niż podczas poprzedniej edycji naszego konsensusu prognostycznego i powinien się nadal poprawiać".

Zdaniem biorących udział w ankiecie ekonomistów wysoka inflacja będzie sprzyjać dalszej poprawie stanu finansów publicznych. Dług publiczny będzie natomiast lekko spadać, ale, generalnie, pozostanie na poziomie około 55 proc.

Ludwik Kotecki zapowiedział, że "rosnące ceny powodują, że zwiększają się także wpływy z podatków, a tymczasem zapisane w ustawie budżetowej wydatki nie są waloryzowane. Wpływy fiskalne będą więc rosnąć, a wydatki pozostaną bez zmian. Państwo będzie zatem pobierać swego rodzaju podatek inflacyjny".

Zdaniem byłego wiceministra finansów skala podwyżek stóp procentowych raczej nie spowoduje, że Polacy przestaną inwestować w nieruchomości i powrócą do lokat bankowych. Co ciekawe, silnym bodźcem do zaciągania nowych kredytów hipotecznych, według uczestników ankiety, mogą być rozwiązania zawarte w rządowym programie Polski Ład.

"Szczególnie chodzi o zapowiedź udzielania przez państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) gwarancji na wkład własny podczas ubiegania się o kredyt zabezpieczony nieruchomością - tłumaczył Ludwik Kotecki. - Rządowa gwarancja z pewnością pomoże wielu osobom w zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych, choć trzeba pamiętać, że nie jest to dotacja, tylko część pożyczki, której spłatę gwarantuje Państwo".

"Okienko na wypłatę zaliczki definitywnie już się zamknęło - stwierdził prof. Leszek Pawłowicz. Pieniądz fiducjarny, którym obecnie się posługujemy oparty jest na zaufaniu. Związany z reformą sądownictwa spór z Komisją Europejską powoduje, że inwestorzy tracą zaufanie do Polski, wymieniają naszą walutę i wycofują swoje kapitały. To z kolei wywołuje presję na złotego, który w rezultacie traci w stosunku do innych walut".