Zmiany w gastronomii - kolejna pandemiczna wiosna okiem restauratorów

Zmiany w gastronomii - kolejna pandemiczna wiosna okiem restauratorów

Nie ma co ukrywać, że każda kolejna fala pandemii jest coraz mniej szokująca dla rynku gastronomii. Obecnie możemy już korzystać ze wszystkiego, co oferują nam restauracje, chociaż jeszcze niedawno rzeczywistość wyglądała całkiem inaczej. O zmianach, które zaszły na przestrzeni dwóch lat, trendach oraz rosnących cenach żywności, wypowiedziała się managerka restauracji Wi-Taj , Linh Ziółkowska.

Z badań zrealizowanych na przełomie maja/czerwca 2021 roku wynika, że 23% lokali zredukowało zatrudnienie, 21% zawiesiło działalność na czas trwania restrykcji, a co dziesiąty wstrzymał otwarcie nowych placówek. Wśród działań podjętych przez punkty gastronomiczne 18% z nich rozpoczęło sprzedaż dań z dowozem. Część lokali musiała zostać zupełnie zamknięta.

- Tuż po ogłoszeniu pierwszego lockdownu, w marcu 2020 roku, postanowiliśmy zamknąć restaurację dla bezpieczeństwa zarówno gości, jak i naszego zespołu. Wtedy zupełnie nie wiedzieliśmy, co się będzie działo? Zamknięcie trwało dwa miesiące. Na szczęście w trakcie trwania pandemii nie zwolniliśmy żadnego pracownika (...) Czy baliśmy się zamknięcia restauracji na stałe? Tak, wszyscy się wtedy bali. Nie pomagał też fakt, że cały świat żył w ogromnej niepewności, nie umieliśmy przewidzieć decyzji rządzących, nie wiedzieliśmy, jak to wpłynie na życie, branżę, pracę. Żyliśmy z dnia na dzień, obserwując rozwój sytuacji - wspomina Linh Ziółkowska.

Managerka restauracji Wi-Taj dodaje również, że najgorsza w tamtym czasie była niepewność. Jej doświadczali wszyscy - zarówno właściciele biznesów, jak i konsumenci, politycy czy medycy.

Dobre zmiany w gastronomii

Na pytanie, co zmieniło się w gastronomii w wyniku pandemii, Linh Ziółkowska odpowiada bez wahania, że podejście gości do higieny:

- Niemal wszyscy zwracali uwagę na przestrzeganie zasad higieny, stosowanie maseczek, rękawiczek oraz środków do dezynfekcji rąk i powierzchni. Po tak długim czasie weszło nam to już zupełnie w nawyk, choć przed pandemią widok ludzi w maskach był niemal niespotykany. To jednak dotyczy pewnie większości branż. Jeśli chodzi stricte o gastronomię, widzę, że jesteśmy dużo bardziej elastyczni. Nauczyliśmy się reagować z dnia na dzień, ponieważ okresy z mniejszym ruchem pojawiają się naprzemiennie z tygodniami dużego obłożenia. To, co mnie dziś cieszy, to widok uśmiechniętych gości, którzy do nas wracają, a w okresie zwiększonych zachorowań zwracają szczególną uwagę na dystans między stolikami ? informuje managerka restauracji Wi-Taj.

Każdy restaurator ma nadzieję, że czasy głębokiego lockdownu już się nie powtórzą, mimo wszystko trzeba być przygotowanym na różne scenariusze. Ci, którym udało się przetrwać najtrudniejsze okresy i dziś cieszą się pełną salą gości, mogą z pewnością być spokojniejsi. A czy da się prognozować jaka będzie polska gastronomia w kolejnych latach?

Przyszłość polskich restauracji

Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów od 28 marca obowiązują łagodniejsze zasady bezpieczeństwa w związku z pandemią, m.in. nie trzeba nosić maseczek w restauracjach.

Przedstawiciele wielu branż i środowisk są zgodni, że udało nam się w pewien sposób przyzwyczaić do pandemii i traktować ją jak codzienność. COVID-19 coraz rzadziej staje nam na przeszkodzie w prowadzeniu normalnego życia. Jaka będzie zatem przyszłość polskiej sceny restauracyjnej?

- Polacy kochają dobre jedzenie w miłej atmosferze i ciągle można obserwować zapotrzebowanie na nowe punkty gastronomiczne. Z drugiej strony nie można zapominać, że każda firma jest jak żywy organizm i reaguje na to, co się dzieje dookoła. Jeśli ceny surowców i energii będą stale rosnąć, a one są podstawą naszej działalności, to po jakimś czasie nawet podnoszenie cen naszych usług niewiele pomoże. Istnieje ryzyko, że wiele naprawdę atrakcyjnych miejsc, do których lubimy chodzić, nie da rady się utrzymać - podsumowuje Linh Ziółkowska.