Branża hotelarska szykuje się na sezon letni

Branża hotelarska szykuje się na sezon letni

Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, co wiąże się z coraz częstszymi rezerwacjami turystów. Według przewidywań pobyty w hotelach w tym roku będą droższe, a także niejednokrotnie krótsze, jednakże branża i tak liczy na dobry sezon.

Trzeba przyznać, że zima była trudnym czasem dla hotelarzy, biorąc pod uwagę chociażby bardzo wysokie koszty ogrzewania. Jak zauważa Marcin Mączyński, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego, nieliczni właściciele zdecydowani się zamknąć swoje obiekty na ten czas - szczególnie hotele, które zimą zazwyczaj miały niskie obłożenie.

Niestety niepokojące sygnały widoczne były jeszcze jesienią.

- Jak się wydaje, rzeczywistość okazała się dużo bardziej sprzyjająca. Na zamknięcie w sezonie zimowym zdecydowało się niewiele obiektów, a wyniki sprzedaży ferii, a potem marca pokazują, że Polacy nie zostali w domach. Nie pozostaje to bez wpływu na nastroje hotelarzy. Te przed zbliżającym się sezonem letnim są umiarkowanie pozytywne - stwierdza Eliza Maćkiewicz z Travelist.pl. - Największym wyzwaniem dla branży jest inflacja i wzrost kosztów, co oznacza konieczność drastycznych podwyżek cen. A to przekłada się i na liczbę rezerwacji, i na długość pobytów.

Jak wynika z comiesięcznej ankiety branżowej, przeprowadzanej przez IGHP, w lutym wyraźnie poprawiły się wyniki, po kilku miesiącach trendu spadkowego. Szczęśliwie zmalała grupa hoteli, których frekwencja wynosiła poniżej 30 proc., a także wyraźnie zwiększyła się liczba tych, które posiadają obłożenie powyżej 50 proc. Niestety trzeba przyznać, że tegoroczny sezon wakacyjny będzie droższy od poprzednich.

Według informacji przekazanych przez Elizę Maćkiewicz, średnia cena za noc w pokoju hotelowym w wakacje (analizując rezerwacje dokonane od początku roku) wynosi 685 zł. Jest to ponad 200 zł więcej niż w ubiegłorocznym sezonie - średnia wynosiła 482 zł. Natomiast w 2019 roku, czyli jeszcze w czasach przed pandemią, cena ta niewiele przekraczała 400 zł (406 zł).

Ceny wakacyjnych noclegów, w porównaniu do ubiegłego roku, wzrosły o około 42 proc. Wzrosty są dużo wyższe niż te spowodowane pandemią lub wojną. Obecne przewyższają bowiem średni wskaźnik inflacji.

Wysokich cen nie koniec - za nocleg nad morzem trzeba zapłacić średnio 721 zł, gdzie w zeszłym roku było to 515 zł. Górski pobyt kształtuje się nieco taniej - w tym sezonie kosztuje średnio 596 zł, zaś rok temu było to 462 zł. Jak zastrzega przedstawicielka Travelist.pl, wzrosty te dotyczą tylko najwyższego sezonu i najbardziej popularnych terminów. Poza sezonem są już znacznie i zauważalnie niższe.

- Wciąż rosną koszty towarów i usług, w tym żywności, wynagrodzeń, gazu i energii. W lutym wzrost cen pokoi w stosunku do lutego 2022 r. odnotowała zdecydowana większość, bo aż 82 proc., ankietowanych przez IGHP hoteli - zauważa Marcin Mączyński.

Polacy już rezerwują swoje wakacyjne pobyty. Mimo że nad morzem ceny są najwyższe, to właśnie tam Polacy najchętniej rezerwują swoje wakacje. Zauważalne są również rezerwacje, które charakteryzują się ciszą i spokojem - są to na przykład miejsca nad jeziorami lub w innych rejonach, w których można "odciąć się" od codziennego hałasu.

- Jest ich zdecydowanie więcej niż w ubiegłym roku, ale nie są to jeszcze poziomy takie jak w 2019 r. - zaznacza Eliza Maćkiewicz. - W ostatnim tygodniu ok. 23 proc. wszystkich wyszukiwań w naszym serwisie dotyczyło wakacji, co stanowi ok. 50-proc. wzrost w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. Biorąc pod uwagę rezerwacje, to od początku marca wakacje stanowią 12 proc. wszystkich "kupowanych" terminów (w 2022 r. było to 5 proc., a w sezonie 2019 r. - 14 proc.). Porównując całkowitą liczbę wakacyjnych bookingów rok do roku, to dziś jest ich o 78 proc. więcej w stosunku do 2022 r., ale też o 30 proc. mniej niż w 2019 r.

Przed pandemią turyści planowali i rezerwowali swoje wakacje z o wiele większym wyprzedzeniem niż obecnie. Skróciło się tzw. okno rezerwacyjne, co oznacza, że krótszy jest czas między rezerwacją a przyjazdem do hotelu. Z tego też powodu trudno przewidywać, jaka będzie frekwencja wakacyjna w polskich hotelach.