Influencerzy kulinarni - kucharze, krytycy, dziennikarze internetowych społeczności. Współpracować, śledzić czy omijać?

Influencerzy kulinarni - kucharze, krytycy, dziennikarze internetowych społeczności. Współpracować, śledzić czy omijać?

Influencerzy to w naszym środowisku dość solidna grupa opiniotwórczych postaci, z którymi mamy szansę zetknąć się na różnych poziomach. Zupełnie przypadkiem możemy stać się bohaterami jednej z internetowych relacji, możemy też zostać zaproszeni do współpracy, zwłaszcza jeśli pojawiliśmy się na rynku całkiem niedawno. Możemy także zainicjować konkretną interakcję.

Jeszcze kilka lat temu oceną restauracji zajmowali się wyłącznie goście, konkurencja lub krytycy piszący raz na tydzień recenzję lub raz na miesiąc "polecajkę" w prasie, a z czasem fora internetowe. Oczekiwaliśmy wówczas od recenzenta uczciwości, wiedzy, obycia i konkretów. Analizowaliśmy wnikliwie każdą negatywną refleksję z wizyty, przeprowadzając autentyczny rachunek sumienia. Poprawialiśmy sensownie wytknięte błędy, naciągaliśmy niedociągnięcia, wywieszaliśmy, udostępnialiśmy peany na nasz temat. Wszystko to było mocno lokalne, ogólnopolskie zainteresowanie dopełniały wydane na papierze przewodniki. Uogólniam, ale rekomendacje, popularność, publikę i wiernych gości wypracowywało się dużymi staraniami. Krytyk próbował być anonimowy i niezauważalny.

Dość płynnie przeszliśmy do internetowych ocen i osobowości, które, bywając w restauracjach, śledząc nowości i mając frajdę z jedzenia, budowały własną popularność oraz zasięgi swoich stron, a i nam z tego sporo dobrego skapnęło w postaci nowych gości. Dziś sytuacja wygląda tak, że profesjonalnych krytyków kulinarnych jest jak na lekarstwo, ekspertów samozwańczych tysiące, a popularność i trendy są tymczasowe.

Influencerzy kręcą rolki, walczą o jak największą "klikalność" swoich postów, mogą bazować na realnej sympatii lub zarabiać, wykorzystując kontrowersje oraz negatywne relacje. Z nich "korzysta" współczesne dziennikarstwo, uwielbiając wszelkie hejtowanie, paragony grozy, rozbudowane komentarze. Na ich podstawie tworzy własne historie upubliczniane kolejnym odbiorcom. Zasięgi, klikalność, liczba wyświetleń i obserwatorów to droga ku zarabianiu przez influencerów znacznej sumy pieniędzy: od sponsorów, od platform, z których korzystają, i od restauracji, które bardzo często same nawiązują z nimi współpracę.

Plusy świadomiej współpracy to dostęp do nowej publiczności, czyli rzeszy obserwujących, którym mamy okazję przedstawić nasz lokal i zdobyć nowych gości (sytuacja ta odnosi się szczególnie do tych młodszych). Istnieje szansa na większą widoczność i pobudzenie zaangażowania restauracji, pracowników do nowych zadań (krótkie filmiki, dania dnia, wydarzenia). Na instagramowych kontach wielu restauracji pojawiają się tworzone z dystansem i humorem rolki angażujące personel z najróżniejszych stanowisk. Część z nich ogląda się sympatycznie i udostępnia kolejnym użytkownikom, zatem mamy zjawisko, być może rozrastającej się, reklamy naszego miejsca.

Istnieją nawet poradniki, jak wybrać właściwego dla naszego typu lokalu influencera i rankingi najpopularniejszych. Podaje się przybliżone liczby obserwujących, rekordowe liczby odsłon postów i liczbę wyświetleń. O współpracy z niektórymi możemy tylko pomarzyć. Nie będziemy w zasięgu ich grupy docelowej. Zaskoczy nas cena, konkretne wymagania, brak czasu i profesjonalizmu ocenianego według naszych kryteriów. Poradniki sugerują, aby działać bardziej lokalnie, zaczynać współpracę od mniej popularnych influencerów, choćby ze względu na finanse, i sprawdzenie, czy taka forma marketingu realnie nam odpowiada. Dobrze jest zdobyć wiedzę o wcześniejszych projektach, dotrzeć do sympatii i antypatii związanych z konkretną osobą. Bezwzględnie nie pomijać swojego samopoczucia, wybierać osoby, które polubiliśmy, a ich wizerunek pasuje do naszego.

CAŁY ARTYKUŁ <KLIKNIJ TUTAJ>