Problemy górskich karczm

Problemy górskich karczm

Górale alarmują, że mają ogromny problem ze znalezieniem ludzi do pracy. Największe braki odczuwają właściciele restauracji, którzy zauważają, że Polacy w gastronomii są już gatunkiem wymarłym. Tatrzańska Izba Gospodarcza stwierdza, że wpływ na tę sytuację mają świadczenia socjalne, w tym również 500 plus.

Sezon wakacyjny rozpędza się, jednakże górale muszą się mierzyć z ogromnym problemem, jakim jest brak ludzi do pracy. Apelują szczególnie restauratorzy, właściciele pensjonatów i hoteli. Problemem jest znalezienie nawet dwóch osób do pracy w kuchni i do obsługi klienta. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich tatrzańskich lokali, jednakże sytuacja jest zauważalna na tle branży.

Należy jednak zauważyć, że problemy ze znalezieniem pracowników sezonowych na Podhalu nie są nowym zjawiskiem. Już pięć lat temu Agata Wojtowicz, szefowa Tatrzańskiej Izby Gospodarczej w rozmowie z TVN24.pl zauważyła, że braki pracownicze uzupełniają w dużej mierze pracownicy spoza UE, głównie z Ukrainy. W tym roku jednak jest jeszcze gorzej.

- Nie przyjechali do nas pracownicy sezonowi z Ukrainy, którzy robili to wcześniej. Są uchodźcy, ale to przede wszystkim kobiety z dziećmi. Gastronomia czy hotelarstwo wymagają tymczasem pracy zmianowej, często w nocy - mówi Agata Wojtowicz.

Niemal w każdej karczmie na Podhalu wywieszona jest kartka z ofertą pracy, jednakże chętnych brak. Jak zaznacza Andrzej Buńda, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Zakopanem, zapotrzebowanie na pracowników jest cały czas.

- Praca w turystyce jest specyficzna. Wydłużone godziny pracy, zajęte weekendy, więc nie zawsze udaje się znaleźć chętnych. Jeszcze przed wojną przyjeżdżało do nas wielu Ukraińców w celach zarobkowych i to oni zastępowali Polaków - stwierdza Buńda.

Pytanie, jakie się nasuwa, to dlaczego Polacy nie zastąpią brakujących na rynku pracy Ukraińców. Odpowiedź jest prosta.

- Kiedyś siłą sezonową byli studenci, ale już dawno zniknęli. Sami Polacy potrafią świetnie obchodzić się z socjalem. Przed wprowadzeniem 500 plus do podstawowych prac garnęły się kobiety z okolicznych wiosek. Po roku obowiązywania programu zrezygnowały z tego i wolą brać świadczenia socjalne. Dostaną 500 plus, więc po co się troszczyć o inne rzeczy? - pyta retorycznie Agata Wojtowicz. - Przynajmniej jedna osoba z rodziny powinna pracować na etacie, od tego jest odciągany podatek, więc poniekąd rodzina sama się zrzuca na świadczenie. Obecnie podajemy wszystko na tacy.

Starzejące się społeczeństwo i wyjeżdżający z kraju młodzi ludzie nie pomagają w trudnej sytuacji miejscowości turystycznych.