
Restaurator to nie policjant. Ani pracownik ochrony
Mam szczerą nadzieję, że tytuł tego artykuł zaintrygował Cię tak bardzo, jak mnie niezmiennie intryguje ludzka kreatywność, jeżeli chodzi o sporządzanie różnego rodzaju umów, w tym zwłaszcza umów na organizację wesel i innych przyjęć okolicznościowych. Choć tego typu umowami zajmuję się już od ponad 6 lat, prawie w każdej umowie, która trafia w moje ręce, znajduje się zapis, nad którym przecieram oczy ze zdumienia. A już jedno konkretne postanowienie intryguje mnie szczególnie i to od wielu lat. I to jemu chcę poświęcić dzisiejszy artykuł. A mam tutaj na myśli postanowienie umowne, które stawia restauratora w roli... policjanta. Oraz daje mu poczucie w zasadzie niczym nieograniczonej omnipotencji.
Postanowienie umowne, które intryguje
Nie będę już dłużej przedłużała tej niepewności i zdradzę Ci, któremu postanowieniu umownemu postanowiłam poświęcić osobny artykuł. Pozwól, że posłużę się w tym miejscu cytatem:
"Zleceniobiorca zastrzega sobie prawo, a Zleceniodawca upoważnia Zleceniobiorcę do przerwania przyjęcia weselnego lub interwencji w trakcie trwania przyjęcia w przypadku zaistnienia okoliczności zagrażających bezpieczeństwu osób znajdujących się na terenie Obiektu lub zagrożenia niszczenia mienia Zleceniobiorcy".
Taki oto zapis pojawia się w bardzo wielu umowach, które restauratorzy przesyłają mi do weryfikacji. Czasem jest on wzbogacony o dodatkowe elementy i wyrażenia, najczęściej jednak przybiera identyczny kształt do zacytowanego wyżej. To zaś każe mi sądzić, że osoby, które przesyłają mi do weryfikacji swoje umowy, nie stworzyły tego zapisu samodzielnie, ale po prostu na zasadzie kopiuj-wklej przenieśli je z umowy swojego znajomego, a być może nawet konkurencji.
Co ciekawe, kiedy pytam, czy restauratorzy stosowali te postanowienia w przeszłości, otrzymuję odpowiedź negatywną. Co więcej, kiedy dopytuję, w jaki sposób wyobrażają sobie jego zastosowanie, najczęściej odpowiadają, że nie mają pojęcia, jak miałoby to wyglądać w praktyce.