
Turyści przyjeżdżają na polskie stoki, pomimo wyższych cen
Ceny rosną, inflacja nie oszczędza przedsiębiorców, gastronomii, hotelarzy i ośrodków narciarskich. Jak z obecną sytuacją radzi sobie Krynica Zdrój?
Jakie są poziomy cen, wszyscy borykamy się z inflacją, nie wierzę że ta inflacja Krynicę ominęła - pyta dziennikarz w programie "Newsroom" WP. - Ceny poszły w górę, ale nie tak, żeby naszym gościom z wrażenia buty spadały z nóg - powiedział Piotr Ryba, burmistrz gminy Krynica Zdrój.
- Wszystko widać na stacjach narciarskich. Gdyby było za drogo, nikt by nie przyjechał. Jest też wielu klientów ze Słowacji, którzy w swoim kraju mają dużo wyższe ceny. Ceny nie tylko na stokach, ale także w restauracjach są rozsądne. Obserwujemy duże zainteresowanie turystów, ceny z pewnością ich nie odstraszyły - dodaje burmistrz.
- Ceny są naprawdę dobre, zresztą widzimy to po naszych ośrodkach narciarskich, gdyby ceny były wysokie to ludzi by nie było. Słowacja ma dużo droższe ceny. Wyciągi narciarskie i baza hotelowa jest na naprawdę rozsądnym poziomie. Tak samo gastronomia - przekonuje Piotr Ryba.
- Na ten moment nie odczuwamy, że ceny odstraszają turystów. - A może Krynica zyskuje tym, że jest trochę mniej obleganym kierunkiem od innych górskich resortów? - pyta dziennikarz. Dlatego ceny mogą być niższe?
- Każdy kalkuluje sobie ceny, jest zima, więc ogrzewanie jest tutaj głównym czynnikiem decydującym. Krynica jest perłą polskich uzdrowisk, jedną z najsłynniejszych uzdrowisk, a dodatkowo wykorzystuje w sposób optymalny swoje walory turystyczne. Rocznie odnotowujemy 1,5 miliona noclegów. To jest wynik dobry. Ale jest między przedsiębiorcami i miejscowościami konkurencja, jeżeli u nas są niższe ceny to ktoś będzie wolał przyjechać do nas. I z tego się oczywiście cieszymy - podsumowuje Piotr Ryba, burmistrz gminy Krynica Zdrój - czytamy w serwisie money.pl.