
Wpływ wyższej płacy minimalnej na biznes sezonowy
W tym roku minimalna krajowa wzrosła już drugi raz. Daje się to we znaki właścicielom sezonowych punktów gastronomicznych, usługowych oraz rozrywkowych tym bardziej, że zmiany te zaszły tuż przed szczytem sezonu wakacyjnego. Przed przedsiębiorcami wyzwania w postaci deficytu pracowników z jednej strony oraz rosnącymi kosztami pracy i presją płacową z drugiej.
Mimo że lipcowa waloryzacja wynagrodzeń nie jest duża, to jednak w porównaniu z ubiegłym rokiem płaca minimalna wzrosła z 3010 zł do 3600 zł brutto, zaś stawka godzinowa nie wynosi już 19,70 zł a 23,50 zł. Ta wysoka dynamika wzrostu minimalnego wynagrodzenia napędza presję płacową ze strony zatrudnionych pracowników. Jest to kłopotliwe szczególnie dla drobnych przedsiębiorców, dla których koszty zatrudnienia już wcześniej były sporym obciążeniem.
- Koszty zatrudnienia pracownika w ostatnich latach zwiększają się wyjątkowo często. Dawniej zmiana stawki dokonywana była raz na kilka lat, w tym roku mieliśmy już dwie waloryzacje, a w 2024 roku planowane są kolejne. Może to spowodować konieczność cięcia kosztów, redukcji zatrudnienia czy nawet restrukturyzacji zakładów pracy. Do tego, gdy pracownicy na najniższych stanowiskach dostają podwyżkę wynagrodzenia, pozostali zatrudnieni również jej oczekują. W ten sposób napędza się spirala płacowo-cenowa - mówi Sylwia Kutermankiewicz, Dyrektor Działu Kadr i Płac w LeasingTeam Group.
Wakacje to czas, kiedy ofert związanych z obsługa turystów jest bardzo dużo - mowa tu przede wszystkim o sezonowej pracy w gastronomii, hotelarstwie, handlu i usługach. Dużym wsparciem dla biznesów turystycznych okazał się napływ uchodźców z Ukrainy. Kobiety, który były w przewadze, szybko odnalazły się w tych branżach. Niestety rąk do pracy nadal brakuje
Przedsiębiorcy starają się wypełnić luki kadrowe, zatrudniając uczniów lub studentów do 26. roku życia, którzy są zwolnieni z podatku dochodowego, a na umowie zlecenie również z obowiązku opłacania składek ZUS. Coraz popularniejszym rozwiązaniem staje się też zatrudnienie na podstawie umowy o pracę tymczasową.
- Jak sama nazwa wskazuje - to umowa, która z założenia jest dedykowana pracy sezonowej, czyli tymczasowej. Ta forma zatrudnienia obejmuje zatrudnienie na umowie o pracę, jak i na umowie zlecenie. Umowa o pracę tymczasową to swego rodzaju "nakładka" na pozostałe stosunki zatrudnienia - wyjaśnia Oliwia Szopa, prawnik, aplikant radcowski w LeasingTeam Group.
Dylematem pracowników sezonowych jest kwestia samej umowy - starać się o zatrudnienie na umowę o pracę, czy jednak zmierzać do umowy cywilnoprawnej.
- Powszechnie przyjmowana bezwzględna przewaga umowy o pracę nad umową cywilnoprawną w przypadku pracy sezonowej wyraźnie topnieje. Praca wakacyjna ma z założenia trwać kilka tygodni, może miesięcy. W tak krótkim czasie trudno nabyć jakieś szczególne uprawnienia pracownicze, w tym wpływające na trwałość zatrudnienia. Naturalnie, atutem umowy o pracę są uprawnienia urlopowe. Znowu jednak pada pytanie - czy krótki stosunek pracy sezonowej nawiązujemy po to, aby iść w trakcie jej wykonywania na urlop, czy raczej po to, aby na ten urlop czy inne przyszłe wydatki po prostu zarobić? - pyta retorycznie Oliwia Szopa, prawnik, aplikant radcowski. - Dla realizacji celu, jakim jest po prostu szybki, incydentalny zarobek, należałoby kierować się założeniem, że im niższe podatki i zaliczki na ubezpieczenie społeczne, tym lepiej dla podejmującego zatrudnienie.
Powodów niewystarczającej liczby pracowników sezonowych jest dużo, jednakże obecnie mamy do czynienia z dużym niedopasowaniem względem wakatów. Nie bez winy jest również rozwój technologiczny czy utrzymująca się od wielu lat demografia. Według ekspertów luki kadrowe mogą wypełnić emeryci, którzy przez wysoką inflację coraz częściej szukają dodatkowego źródła dochodu. Dodatkowo przedsiębiorcy coraz częściej zatrudniają na wakacje osoby małoletnie.