
Wytrzymają ci najbardziej uparci
Nastał nowy, 2023 rok, a wraz z nim pojawiają się kolejne wyzwania i plany na przyszłość. Na pierwszy plan wysuwa się jednak potrzeba przetrwania i dalszej realizacji. Z Arturem Lenczewskim, szefem kuchni i właścicielem Bistro Talerz Smaku w Choroszczy, rozmawiamy o adeptach polskiej gastronomii, działaniu polskich stowarzyszeń kulinarnych oraz gotowaniu w niecodziennych warunkach.
Czym jest dla Pana gastronomia?
Wszystkim, co kocham i co umiem robić. Gdyby ktoś kazał mi dzisiaj zmienić zawód, to absolutnie nie wiem, czym innym miałbym się zajmować. Poświęciłem życie i wszystko wokół swojej pracy oraz pasji, którą jest właśnie gastronomia. Uwielbiam to robić każdego dnia i podejrzewam, że nigdy nie skończę. Od pewnego czasu jestem także trenerem oraz egzaminatorem zawodu, a także organizatorem konkursu kulinarnego. Wszystko wokół gastronomii.
Gdzie Pan stawiał swoje pierwsze kroki w zawodzie?
Tak naprawdę nie wyjeżdżając z miasta. Od samego początku pracuję w Białymstoku i jego okolicach. Pracowałem w różnych hotelach, restauracjach i innych miejscach. Najdalej udałem się podczas wyjazdu do wojska, kiedy to służyłem w marynarce wojennej. Byłem kucharzem okrętowym.
Musiało to być bardzo ciekawe doświadczenie i pewnego rodzaju test.
Owszem. Rok spędzony w kuchni na okręcie, gotowanie dla prawie pięćdziesięcioosobowej załogi przez cały okrągły rok na wodzie - był to test, ale też bardzo fajne przeżycie, które zostawia ślad w głowie i umiejętności na całe życie.
Proszę powiedzieć, czym się charakteryzowało gotowanie dla pięćdziesięcioosobowej załogi okrętu?
Przede wszystkim samo morze było wyzwaniem. Jest to miejsce, gdzie cały czas buja, wszystko się rusza w kuchni. Nawet przy najspokojniejszym morzu coś cały czas jeździ po blacie. Tak naprawdę nigdy nie ma całkowicie spokojnego morza, zawsze jest jakaś fala.
CAŁY ARTYKUŁ >KLIKNIJ TUTAJ<